Kiedy wydali wersję 2.0 demo Final Fantasy XV, Episode Duscae, dobrzy ludzie z Square Enix zrobili wszystko, co w ich mocy, aby powstrzymać graczy.
Użytkownicy korzystali z różnych metod w wersji 1.0, aby eksplorować demo i odkrywać różne fajne rzeczy, takie jak Titan. Okazuje się, że nie można powstrzymać ciekawskich fanów i choć przekraczanie granic jest teraz znacznie trudniejsze, nadal jest to możliwe, a użytkownik Nico Nico, ApaNeL, wykorzystał inny exploit, aby dokonać bardzo fajnego odkrycia.
Niebawem na zewnątrz dał się słyszeć hałas zamieszek. Rozpoczynając, właściciel zawołał: „To jest załoga Grampusa. Zameldowałem ją dziś rano na wyprawie; trzyletnia podróż i pełny statek. Hurra, chłopcy, teraz otrzymamy najnowsze wieści od Feegees.
Lucien Favre, taktyk najwyższej klasy, wskrzesił źrebięta i przywrócił klubowi zwycięską mentalność dzięki dobrze zaplanowanej taktyce i niezwykłej realizacji piłkarskich ideałów. W ciągu czterech lat przeszli od walki o spadek do kwalifikacji do Ligi Mistrzów pod wodzą energicznego szwajcarskiego taktyka, który zaplanował powrót na drogę sukcesu, grając rozkoszną grę, która kręciła się wokół szybkiej gry przejściowej.
A potem światło księżyca zalało jaskinię i tam przede mną leżało moje własne ciało, tak jak leżało przez te wszystkie godziny, z oczami wpatrzonymi w otwartą półkę, a ręce bezwładnie spoczywały na ziemi. Najpierw spojrzałem na moją martwą glinę na dnie jaskini, a potem na siebie w całkowitym oszołomieniu; bo tam leżałem odziany, a tu stałem, ale nagi, jak w chwili moich narodzin.
Przejście było tak nagłe i tak nieoczekiwane, że na chwilę zapomniałam o wszystkim poza moją dziwną metamorfozą. Moją pierwszą myślą było, czy to wtedy śmierć! Czy rzeczywiście przeszedłem na zawsze do tego innego życia! Ale nie mogłem w to uwierzyć, ponieważ czułem, jak serce wali mi w żebra z wysiłku, aby uwolnić się od znieczulenia, które mnie trzymało. Mój oddech nabierał szybkich, krótkich oddechów, zimny pot wydobywał się z każdego poru mojego ciała, a starożytny eksperyment szczypania ujawnił fakt, że jestem kimś innym niż upiorem.
Znowu zostałem nagle przywrócony do mojego najbliższego otoczenia przez powtórzenie dziwnego jęku z głębi jaskini. Choć byłem nagi i nieuzbrojony, nie miałem ochoty stawić czoła niewidzialnej istocie, która mnie zagrażała.
Moje rewolwery były przywiązane do mojego martwego ciała, którego z jakiegoś niezgłębionego powodu nie mogłem zmusić się do dotknięcia. Mój karabinek tkwił w bucie, przywiązany do siodła, a ponieważ mój koń oddalił się, zostałem bez środków obrony.
Nie mogę dłużej oprzeć się pokusie ucieczki – To okropne miejsce szybko skoczyłem
Rześkie, świeże górskie powietrze na zewnątrz jaskini zadziałało jak natychmiastowy środek wzmacniający i poczułem, jak przepływa przeze mnie nowe życie i nowa odwaga. Zatrzymując się na krawędzi półki, skarciłem się za to, co teraz wydawało mi się całkowicie nieuzasadnione obawy. Przekonywałem sam siebie, że przez wiele godzin leżałem bezradny w jaskini, ale nic mnie nie molestowało, a mój lepszy osąd, kiedy pozwolił mi na jasne i logiczne rozumowanie, przekonał mnie, że hałasy, które słyszałem, musiały wynikać wyłącznie z przyczyny naturalne i nieszkodliwe; prawdopodobnie ukształtowanie jaskini było takie, że lekki wiatr spowodował dźwięki, które słyszałem.
Postanowiłem zbadać, ale najpierw podniosłem głowę, by napełnić płuca czystym, orzeźwiającym nocnym powietrzem gór. Kiedy to zrobiłem, zobaczyłem rozciągający się daleko pode mną piękny widok skalistego wąwozu i płaskiego, usianego kaktusami płaskiego, przemienionego przez światło księżyca w cud miękkiego splendoru i cudownego zaklęcia.
Niewiele zachodnich cudów jest bardziej inspirujących niż piękno księżycowego krajobrazu Arizony; posrebrzane góry w oddali, dziwne światła i cienie na wieprzowym grzbiecie i potoku, groteskowe detale sztywnych, ale pięknych kaktusów tworzą obraz jednocześnie czarujący i inspirujący; jak gdyby po raz pierwszy dostrzegano przebłysk jakiegoś martwego i zapomnianego świata, tak różni się on od wyglądu jakiegokolwiek innego miejsca na naszej ziemi.
Postanowiłem zbadać sprawę, ale najpierw podniosłem głowę
Nie mogąc dłużej oprzeć się pokusie ucieczki z tego okropnego miejsca, szybko przeskoczyłem przez otwór w światło gwiazd w pogodną noc Arizony. Rześkie, świeże górskie powietrze na zewnątrz jaskini zadziałało jak natychmiastowy środek wzmacniający i poczułem, jak przepływa przeze mnie nowe życie i nowa odwaga. Zatrzymując się na krawędzi półki, skarciłem się za to, co teraz wydawało mi się całkowicie nieuzasadnione obawy.
Phutra, kiedy Sagoci, którzy zostali wysłani do odzyskania.Phutra, kiedy Sagoci, którzy zostali wysłani do odzyskania.
Przekonywałem sam siebie, że przez wiele godzin leżałem bezradny w jaskini, ale nic mnie nie molestowało, a mój lepszy osąd, kiedy pozwolił mi na jasne i logiczne rozumowanie, przekonał mnie, że hałasy, które słyszałem, musiały wynikać wyłącznie z przyczyny naturalne i nieszkodliwe; prawdopodobnie ukształtowanie jaskini było takie, że lekki wiatr spowodował dźwięki, które słyszałem.
Postanowiłem zbadać, ale najpierw podniosłem głowę, by napełnić płuca czystym, orzeźwiającym nocnym powietrzem gór. Kiedy to zrobiłem, zobaczyłem rozciągający się daleko pode mną piękny widok skalistego wąwozu i płaskiego, usianego kaktusami płaskiego, przemienionego przez światło księżyca w cud miękkiego splendoru i cudownego zaklęcia.
Niewiele zachodnich cudów jest bardziej inspirujących niż piękno księżycowego krajobrazu Arizony; posrebrzane góry w oddali, dziwne światła i cienie na wieprzowym grzbiecie i potoku, groteskowe detale sztywnych, ale pięknych kaktusów tworzą obraz jednocześnie czarujący i inspirujący; jak gdyby po raz pierwszy dostrzegano przebłysk jakiegoś martwego i zapomnianego świata, tak różni się on od wyglądu jakiegokolwiek innego miejsca na naszej ziemi.
Kiedy tak stałem medytując, zwróciłem swój wzrok z krajobrazu na niebo, gdzie niezliczone gwiazdy tworzyły wspaniały i odpowiedni baldachim dla cudów ziemskiej sceny. Moją uwagę szybko przykuła duża czerwona gwiazda w pobliżu odległego horyzontu. Gdy na niego patrzyłem, poczułem zaklęcie obezwładniającej fascynacji — był to Mars, bóg wojny, a dla mnie, walczącego człowieka, zawsze miał w sobie moc nieodpartego zaklęcia. Kiedy patrzyłem na niego w tę odległą noc, wydawało się, że woła przez niewyobrażalną pustkę, by mnie do niej zwabić, przyciągnąć, tak jak magnes przyciąga cząstkę żelaza.